Zaufanie sobie… ale jak ja mogę sobie zaufać…?

zaufanie

Zaufanie do siebie to jedna z najbardziej ulotnych i nieuchwytnych rzeczy, ale i również ta jedna z najważniejszych, jaką człowiek kiedykolwiek osiągnie.

Na pewno wielu z nas często zadaje sobie pytania o zaufanie:

Czy mogę zaufać sobie, skoro nie rozumiem własnego serca, emocji, uczuć…?

Czy mogę zaufać sobie, mimo iż dopuściłem się tylu strasznych, według mnie, rzeczy…?

Czy mogę zaufać sobie, mimo iż moje życie nie jest takie, jakim chciałbym aby było…?

Czy mogę zaufać sobie , mimo iż moje ciało jest słabe i chorowite…?

„Pamiętaj, że każdy moment bez zaufania i każde doświadczenie ograniczenia ufności, pogłębia podział pomiędzy TOBĄ, a tym KIM NAPRAWDĘ JESTEŚ – pomiędzy TOBĄ, a TWOJĄ DUSZĄ, ESENCJĄ, BOSKOŚCIĄ.”

To jest właśnie wzniesienie, kiedy możemy kochać siebie tak bardzo, że możemy zaprosić boskość – dotychczas niewidoczną i doświadczającą spojrzenia do wewnątrz – do naszej rzeczywistości. Ona chce być tu z nami, ale nie zbliży się, dopóki nie zaufamy sobie.

Nasza ESENCJA nie zamierza przyjść i nas ratować – to tylko kolejny pretekst na zwlekanie. Nie raz przywołujemy swoją BOSKOŚĆ tylko po to, aby nas ocaliła lub wybawiła nasze człowieczeństwo. Aby naprawiła nas lub wzmocniła, po czym ponownie ją odpychamy.
Natomiast ona cierpliwie czeka, pozwalając nam dokonać prawdziwego, głębokiego, wewnętrznego wyboru, który mówi:

„Jestem gotowy. Bez względu na wszystko, jestem gotowy w całości zintegrować każdą cząstkę siebie w absolutnej miłości, bez żadnych ale. Jestem gotowy być tym, kim jestem.”

Ile razy znajdowaliśmy dla siebie pretekst, aby sobie nie ufać? Myślimy na przykład:
„Zbliżę się trochę do swojej boskości, kiedy będę kontrolował niektóre z moich ludzkich słabości. Muszę najpierw schudnąć!”
albo:
„Muszę przeczytać więcej książek, pójść na więcej warsztatów, lub może najpierw powinienem odnaleźć w sobie spokój?”

Nasza boskość nie przejmuje się tym, czy jesteśmy duzi czy mali, grubi czy chudzi. Nie ma dla niej znaczenia to, czy codziennie ćwiczymy jogę, czy też codziennie jemy mięso. Nie dba o to czy posiedliśmy całą wiedzę tego Świata, czy też skupiliśmy się tylko na tej najprostszej i najpotrzebniejszej. Nie musimy przechodzić konkretnych ceremonii, ani wykonywać żadnych rytuałów. Naprawdę! Kocha nas bez względu na wszystko.

Jak myślicie, z jak wieloma „złymi” nawykami musimy się jeszcze rozprawić, zanim zaprosimy do siebie boskość?

To nic innego, jak tylko ciągła gra w opóźnianie i zwlekanie. Jest to niczym innym jak tylko brakiem zaufania. Nasza boskość, nasza esencja nie dba o te wszystkie rzeczy.

A więc jak zaufać temu kim jesteśmy, kiedy stale powracają te wszystkie natrętne pytania?

Zaufanie to całkowita akceptacja i przekonanie, które wypływa z głębi serca, że zawsze jesteśmy prowadzeni przez Duszę. Podążanie w zgodzie z nią. Poddanie się temu całkowicie. Zaufanie to przekonanie, że już teraz tworzymy swoją doskonałość. Doskonałość – boska równowaga, integracja pierwiastka żeńskiego i męskiego, fuzja boskości i człowieczeństwa już istnieje. Chronimy je i nie dopuszczamy do siebie, tak jakbyśmy chowali jakieś dobre wino na wyjątkowa okazję. Dlaczego nie cieszyć się tym już teraz? Pokochajmy siebie już dzisiaj, rozumiejąc, że pewne zmiany nadejdą, ale pamiętając, że już je zaplanowaliśmy, i że już stworzyliśmy swoje boskie życie.

 

Opracowane na podstawie fragmentów z – „Podróż Aniołów” Geoffrey i Linda Hoppe