Spis treści
30-letnia Samantha Jones doprowadziła do śmierci swojego 11-tygodniowego syna, R.J po tym, jak zażyła leki, a następnie nakarmiła niemowlaka piersią.
Zgodnie z zarzutem karnym, chłopiec zmarł od połączenia narkotyków i mleka matki.
Jones została oskarżona o spowodowanie śmieci swojego dziecka
Adwokat kobiety, Louis Busico, powiedział, że jego klientka kochała synka ponad wszystko i absolutnie nie chciała go skrzywdzić. Do tragedii doszło w kwietniu tego roku, kiedy do Jones usłyszała płacz dziecka. Do tej pory karmiła go piersią, lecz powoli zaczynała wprowadzać sproszkowane mleko, przygotowując je do butelki. Martwiła się, że nie produkuje go w wystarczającej ilości i jej dziecko jest głodne. W feralną noc, zeszła na dół, by przygotować mleko, lecz stwierdziła, że jest zbyt zmęczona i postanowiła nakarmić R.J piersią. Po wszystkim poszła spać. Około godziny 7:30 zobaczyła synka całego bladego, nie reagującego na żadne sygnały. Jones natychmiast zadzwoniła na pogotowie i rozpoczęła reanimację. Niestety, dziecka nie udało się uratować.
Wyniki śledztwa
Koroner ujawnił, że w organizmie malca znajdowała się amfetamina, metamfetamina oraz metadon. W oświadczeniu odnotowano, że substancje te dostały się do organizmu R.J razem z mlekiem matki. Zgodnie z oświadczeniem, Jones powiedziała śledczym, że od porodu otrzymywała metadon, by pomóc sobie z uzależnieniem od opioidowych środków przeciwbólowych. Od czasu aresztowania, kobieta jest w silnej depresji.